29 kwietnia 2013

Spotkanie z Brandonem Webb'em, Drago i Adrzejem K Kisielem

26 kwietnia, dzięki działalności firmy Defendu, która specjalizuje się w szkoleniu służb mundurowych oraz Wyższej Szkole Bezpieczeństwa z Poznania mieliśmy okazję uczestniczyć w spotkaniu z Brandonem Webbem-trenerem snajperów i autorem książki "Czerwony Krąg", Drago-polakiem służącym w Navy Seals oraz Andrzejem K Kisielem-żołnierzem jednostki specjalnej Grom i autorem książki "13 moich lat w JW Grom".
Nie będę  tu dużo opowiadać, tego po prostu trzeba było doświadczyć osobiście.
Specjalnie dla Was od najlepszych żołnierzy US Navy Seals.

        1. Co Was skłoniło do przyjazdu do Polski?
Drago - Opcje są trzy i wszystkie trzy są poprawne. Przyjechaliśmy po to, żeby odwiedzić przyjaciół, żołnierzy, z którymi walczyliśmy w Iraku. Brandon Napisał książkę więc to się tak tak się złożyło, że przyjechaliśmy w tym czasie, gdy ta książka została wydana no i również kręcimy film o GROMie. Tak więc wszystkie trzy wersje są prawdziwe.

  1. Czy z Waszej inicjatywy zostanie podjęta jakaś współpraca szkoleniowa nie tylko w GROMie, ale również w innych jednostkach polskich?
Drago – My współpracowaliśmy z GROMem i ufamy tym żołnierzom, bo wiemy, że są wyszkoleni na świetnym poziomie. To nie zależy od nas, to zależy od naszego dowództwa, czy oni będą współpracowali więc ja osobiście o takich planach nie wiem. Tak jak już wcześniej powiedziałem mamy zaufanie do GROMu i to dla nas jest najłatwiejszy sposób - współpracy takimi jednostkami, które są na tym samym poziomie, co my.

  1. Co skłoniło Pana (Brandona) do napisania książki?
Webb - Bezpośrednim powodem był wykład, którego słuchałem na uniwersytecie. Wykładowca miał umrzeć za kilka miesięcy i chciał pozostawić coś po sobie i to mnie zainspirowało do tego aby też coś po sobie zostawić dla wszystkich ludzi a przede wszystkim dla moich dzieci. Był to czas kiedy podczas mojego pobytu w Afganistanie urodził mi się syn i to było moją bezpośrednią inspiracją. Zaskoczeniem dla mnie było również to, że pisanie sprawia mi jakąś przyjemność i być może jest to pomysł na karierę.

  1. Czy możesz nam coś powiedzieć więcej o tym projekcie filmowym?
Webb – Jest to projekt realizowany przez bank wojskowy. Chodzi o to, żeby zrobić serię filmów na temat jednostek specjalnych na całym świecie. Ze względu na kontakty towarzyskie i przyjaciół, wybór padł na początku na GROM.  Był to wybór naturalny i oczywisty i dla nikogo nie był zaskoczeniem. Celem tej serii o jednostkach specjalnych jest pokazanie różnic między tymi jednostkami, ale także opowiedzenie trochę o historii. Tak jak dla Navy SEALs to były jednostki specjalne z II wojny światowej tak dla GROMu, cichociemni. Taki jest cel nakręcenia tej serii.

  1. Jak  oceniacie system szkoleń polskich jednostek specjalnych?
Drago – O innych jednostkach specjalnych za dużo nie wiemy, bo z nimi nie współpracowaliśmy a o mogę powiedzieć tak jak Brandon ostatnio powiedział, że w skali od 1 do 10 będzie to 10. Świetnie wyszkolona jednostka, świetni żołnierze i doskonała selekcja więc tylko najlepsi się dostają. Naprawdę możemy powiedzieć o GROMie, że wyszkolenie jest naprawdę świetne. Problem jest w tym, że żołnierzy sił specjalnych nie da się masowo produkować; Żołnierza po żołnierzu i bardzo dużo czasu się szkoli jednego żołnierza więc każde odejście żołnierza z jednostki to jest duża strata. Ta wymiana w Iraku, która była obustronna. To nie tylko to, że my pomagaliśmy GROMowi, również bardzo dużo się nauczyliśmy od GROMu, wiele rzeczy, które musieliśmy zmienić w naszych (amerykańskich Navy SEALs) ćwiczeniach właśnie po współpracy.

  1. Drago. Przeżyłeś areszt w komunistycznej Polsce, Wyjechałeś do Ameryki. Jak Twoje podejście do tej sytuacji się zmieniło? Kiedy Byłeś nastolatkiem i po tym jak dołączyłeś do SEALs'ów.
Drago – Urodziłem się w Łodzi, gdzie mieszkałem i tam się wychowałem. To było jeszcze w czasach, gdy komuniści grasowali po Polsce. Poszedłem do więzienia na dwa lata. Wyjechałem do Stanów Zjednoczonych w '84 roku i dostałem obywatelstwo amerykańskie w '91, wstąpiłem do Marynarki Wojennej i zostałem przyjęty do komandosów SEALs. Tak już zostałem przez 20 lat.

  1. Pamiętasz tą Polskę komunistyczną i Polskę teraz. Czy nie Miałeś nigdy myśli, żeby tutaj zostać?
Drago – Nie sądzę, żeby mi się powiodło życie tutaj w Polsce, komunistycznej Polsce. Różnica jest teraz bardzo duża. Największa różnica, jaką ja widzę jest w ludziach. Pamiętam Polskę szarą , zatroskanych ludzi i smutne twarze... to było bardzo nagminne, to się cały czas widziało. Ja mam to cały czas w oczach. Teraz jak przyjechałem to Polska inna jest, jest kolorowa. Zupełnie inni ludzie- uśmiechnięci, czasami wydaje się nawet, beztroscy. To dobrze.

  1. Dużo się słyszy o treningu hell-week. Jest to faktycznie najważniejszy, najcięższy trening, czy po prostu tak media przekoloryzowały?
Drago - Ja znam to z obu stron. Sam przeszedłem przez ten trening i znam, bo byłem instruktorem pod koniec mojej kariery. Każdy się koncentruje na hell-weeku, bo to jest... to się wydaje, że jest najbardziej brutalna część naszego treningu, chociaż tak wcale nie jest. To prawda, nie śpi się przez 5 dni, w dzień i w nocy się wykonuje ćwiczenia, przebywa się w bardzo zimnej wodzie i bardzo ludzi odpada, bardzo dużo ludzi rezygnuje w tym czasie. Ale to nie jest najtrudniejsza część treningu... ja zaczął się hell-week to i tak większość z nasz nie wiedziała co się dzieje, trzeba było po prostu wykonywać rozkazy. Dużo trudniejszym okresem jest trzecia faza. Trening SEALs'ów dzieli się na trzy fazy: fizyczne ćwiczenie, nurkowanie, taktyka oraz ładunki wybuchowe i strzelanie. Dla wielu z nas (SEALs'ów) była trzecia faza czyli taki hell-week na sterydach , gdzie wciąż jest silniejsze zmęczenie, a śpi się bardzo mało. Cały czas jest zimno, ale w tym samym czasie pracuje się z ładunkami wybuchowymi, strzela się ostrą amunicją koło swoich kolegów, więc jest to o wiele bardziej niebezpieczne i chyba trudniejsze. Hell-week nie jest najtrudniejszy, choć jest to najbardziej znana część naszego treningu... Nie jest to nawet do końca trening, ja uważam, że  to taka bardziej selekcja, gdzie się wybiera tych ludzi, którzy są najlepsi i najbardziej się nadają do tej pracy. Brandon mówi o tym doskonale w swojej książce „Czerwony Krąg”. Ta część, kiedy on przechodził przez hell-week. To jest bardzo dobrze opisane i to jest tak, jak było.

  1. Książka Brandona Webb'a „Czerwony Krąg” jest jedną z wielu publikacji pisanych przez żołnierzy. Czym ona się różni od innych?
Webb- Jeżeli chodzi o różnice to interesuje mnie takie tło, skąd pochodzą ludzie, którzy są w jakiś sposób pociągani przez jednostki specjalne i to starałem się opisać. Rzeczywiście jest tu dużo książek o jednostkach specjalnych, ale one opisują jakiś cel, jakąś misję, jakiś moment, natomiast dla mnie było interesujące co w moim życiu wydarzyło się takiego, a miałem sporo przeciwności, że wstąpiłem do SEALs'ów. Prawdopodobnie jest sporo podobnych ludzi, którzy właśnie są pociągani przez jednostki specjalne i w nich się potem znajdują. W mojej książce znajdują się również opisy postaci, które miałem okazję trenować, ponieważ zdarzyło się tak, że miałem szczęście prowadzić najlepszą szkołę snajperów.
Drago- Ja jeszcze dodam, że ta książka jest dużo lepiej napisana niż wiele innych książek. Ja ją sam czytałem i jest bardzo prawdziwa. Opis hell-week czy przejście przez trening tak, jak ja pamiętam jako student a później instruktor SEALs'ów jest bardzo prawdziwy, jest bardzo dokładny.

  1. Opisywałeś w książce, że byłeś nieuporządkowany, wręcz niegrzeczny. Jak podporządkowałeś się tym wojskowym zasadom?
Webb – Tak naprawdę jest to szkolenie, które w jakimś sensie łamie człowieka, ale też pokazuje, że bardzo ważna jest praca zespołowa i są zasady, których nie można łamać a niektóre zasady zostają złamane tak, aby wymyślić jakieś nowe.

  1. Co skłoniło Was do odejścia z armii?
Webb -  Prawdopodobnie podstawowym argumentem był fakt, że mój syn osiągnął wiek pięciu lat. Chciałem więcej czasu z nim przebywać i brać udział w wychowaniu a nie byłoby to możliwe gdybym nie odszedł z jednostki.
Drago – To jest bardzo niebezpieczna praca i uważam, że trzeba wiedzieć kiedy z niej odejść. To tak samo jak z bokserem- jak nie przestanie walczyć w odpowiednim czasie to się najczęściej kończy kontuzjami lub śmiercią. Robimy się starsi, nasz refleks trochę spada, robimy się wolniejsi a życie naszych towarzyszy broni zależy często od naszych reakcji więc jeżeli jestem trochę wolniejszy i trochę słabszy to ryzykuję nie tylko swoim życiem, ale też i życiem kolegi koło siebie. Po 20 latach nadszedł czas, żeby się pożegnać z tym stylem życia i zacząć robić coś innego.

  1.  Co Wam pomagało w sytuacjach skrajnego wykończenia i wyczerpania?
Webb – Tak naprawdę w osiągnięciu stanu psychicznego, który wyklucza zmęczenie, pozwala trening. Ten trening jest częścią wspólną wszystkich jednostek specjalnych i przejścia kolejnych poziomów podczas selekcji zarówno na początku jak i w całym okresie służby i to pozwala osiągnąć taki stan umysłu, powstaje taka krawędź, ostry stan umysłu, kiedy trzeba skupić się na celu. Podobnie jest w tenisie stołowym- nawet jeżeli mam tylko jedną sprawną rękę to i tak jestem w stanie skopać ci dupę.

  1.  Czy zdarzyły wam się jakieś śmieszne sytuacje w czasie służby?
Drago – Tego mamy bardzo wiele i najczęściej opowiadamy między sobą. Mi się najczęściej przypomina jedna z naszych misji w Iraku, gdzie dostaliśmy wywiad, że na podwórku domu, na który będziemy uderzali są dwa wielkie psy więc musimy się przygotować psychicznie do tego, że trzeba będzie te psy zabić. Czasami jak się źle trafi to jest dużo hałasu i jesteśmy wydani. Jest ciężko i o wiele bardziej niebezpiecznie. Jeden z kolegów się wspiął na dach budynku z noktowizorami i mówi „ Tak, widzę dwa wielkie psy, ogromne psy”. Wszystko zaplanowaliśmy, ładunki poszły drzwi się wysadziły i podczas natarcia patrzę i mówię „Chwila to nie jest pies, to jest krowa...”. Przez długi czas się patrzyliśmy i śmialiśmy z tego.
 Webb – Ja też miałem śmieszną sytuację i tez związaną z psem. To był specjalnie wyszkolony pies, pracujący w wolsku. Kiedyś ten pies wszedł do pomieszczenia i myśleliśmy, że jest tam jakaś prawdziwa rzeźnia, coś poważnego. Są to psy specjalnie szkolone do walki więc również bardzo niebezpieczne. Wyglądało na to że ten pies zaciekle z kimś walczy. Pomyślałem sobie „ O cholera, co się tam dzieje” i w końcu jak zdecydowałem się wejść, zobaczyłem psa bawiącego się wielką pluszową zabawką.

  1. Jak wygląda sprawa z doborem ekwipunku przez SEALs'ów. Jest to pełna dowolność, czy macie jakieś pewne wytyczne?
Drago – W SEALs mamy pełną dowolność w dobieraniu sprzętu, ale oczywiście nikt nie chodzi tak, jak niektóre legendy mówią czyli samurajski miecz, tomahawki i jakieś inne narzędzia... rzucanie nożami, tego się nie robi. Jesteśmy na tyle wyszkoleni, że rozumiemy, że różne misje wymagają różnego sprzętu. Trzeba pamiętać, że jest nas cała grupa i gdyby komuś z nas coś się stało to następny żołnierz musi podjąć tą broń i ją umieć operować. Jak każdy ma zupełnie inną broń to może to tworzyć problemy. To tego stopnia mamy wolność w dobieraniu sobie sprzętu, że nikt nam nie mówi gdzie sobie ten sprzęt ustawiamy, że tu musimy mieć magazynki a tu musimy mieć pistolet. Ja nawet nosiłem pistolet w kieszeni przez jakiś czas. Sam sprzęt wybieramy odpowiedni na misję, ale najczęściej decyduje dowódca jednostki, plutonu.
Webb – Jako snajper nie lubię mieć dużo oporządzenia, mam naprawdę mało sprzętu. Tylko to, co potrzebne. Pistolet niszę nie na pasie, nie na nodze, ale przy piersi.

  1. Czy byłeś kiedyś postrzelony?
Webb – Nie. Miałem dużo szczęścia. Brałem udział w różnych akcjach i sytuacjach z minami itp. a nigdy nie miałem żadnych uszkodzeń, nie zostałem postrzelony. Miałem nawet taką sytuację, że helikopter, którym leciałem miał poważną awarię chwilę po tym, jak z niego wyskoczyłem.

  1. Jak oceniacie wyposażenie polskich jednostek GROM?
Webb – Nie mogliśmy sobie pozwolić na działanie z jednostkami nieprawidłowo wyposażonymi a Grom do takiej nie należy. Wymiana między nami jest obustronna i jesteśmy wszyscy naprawdę dobrze oporządzeni.

  1. Brandon, Wiesz co stało się z twoim przyjacielem Chrisem Kylem. Nie boisz się, że po napisaniu książki może Cię spotkać podobny los?
Webb – Interesuję się tym. Do niektórych rzeczy trzeba mieć dystans, ale i trzeba sobie z nimi radzić. Chrisowi bardzo zależało na żołnierzach, którzy wracali z misji i chciał zapobiec ich problemom w aklimatyzacji. Zginął pomagając właśnie jednemu z takich żołnierzy. Chris Kyle nie wiedział do końca jakie problemy psychiczne miał ten człowiek. Pomagał mu, bo był to syn nauczycielki ze szkoły, w której były dzieci Chrisa. Publikacja takiej książki jest w pełni świadomą decyzją. Jestem świadom konsekwencji i zagrożeń. 








 Z podziękowaniami dla Pani mgr. Anny Szymaniak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz