Nie będę tu dużo opowiadać, tego po prostu trzeba było doświadczyć osobiście.
Specjalnie dla Was od najlepszych żołnierzy US Navy Seals.
1. Co Was skłoniło do przyjazdu do Polski?
Drago - Opcje są trzy i wszystkie trzy są poprawne.
Przyjechaliśmy po to, żeby odwiedzić przyjaciół, żołnierzy, z którymi
walczyliśmy w Iraku. Brandon Napisał książkę więc to się tak tak się złożyło,
że przyjechaliśmy w tym czasie, gdy ta książka została wydana no i również
kręcimy film o GROMie. Tak więc wszystkie trzy wersje są prawdziwe.
- Czy z Waszej inicjatywy zostanie podjęta jakaś współpraca szkoleniowa nie tylko w GROMie, ale również w innych jednostkach polskich?
Drago – My współpracowaliśmy z GROMem i ufamy tym
żołnierzom, bo wiemy, że są wyszkoleni na świetnym poziomie. To nie zależy od
nas, to zależy od naszego dowództwa, czy oni będą współpracowali więc ja
osobiście o takich planach nie wiem. Tak jak już wcześniej powiedziałem mamy
zaufanie do GROMu i to dla nas jest najłatwiejszy sposób - współpracy takimi
jednostkami, które są na tym samym poziomie, co my.
- Co skłoniło Pana (Brandona) do napisania książki?
Webb - Bezpośrednim powodem był wykład, którego słuchałem na
uniwersytecie. Wykładowca miał umrzeć za kilka miesięcy i chciał pozostawić coś
po sobie i to mnie zainspirowało do tego aby też coś po sobie zostawić dla
wszystkich ludzi a przede wszystkim dla moich dzieci. Był to czas kiedy podczas
mojego pobytu w Afganistanie urodził mi się syn i to było moją bezpośrednią
inspiracją. Zaskoczeniem dla mnie było również to, że pisanie sprawia mi jakąś
przyjemność i być może jest to pomysł na karierę.
- Czy możesz nam coś powiedzieć więcej o tym projekcie filmowym?
Webb – Jest to projekt realizowany przez bank wojskowy.
Chodzi o to, żeby zrobić serię filmów na temat jednostek specjalnych na całym
świecie. Ze względu na kontakty towarzyskie i przyjaciół, wybór padł na
początku na GROM. Był to wybór naturalny
i oczywisty i dla nikogo nie był zaskoczeniem. Celem tej serii o jednostkach
specjalnych jest pokazanie różnic między tymi jednostkami, ale także
opowiedzenie trochę o historii. Tak jak dla Navy SEALs to były jednostki
specjalne z II wojny światowej tak dla GROMu, cichociemni. Taki jest cel
nakręcenia tej serii.
- Jak oceniacie system szkoleń polskich jednostek specjalnych?
Drago – O innych jednostkach specjalnych za dużo nie wiemy,
bo z nimi nie współpracowaliśmy a o mogę powiedzieć tak jak Brandon ostatnio
powiedział, że w skali od 1 do 10 będzie to 10. Świetnie wyszkolona jednostka,
świetni żołnierze i doskonała selekcja więc tylko najlepsi się dostają.
Naprawdę możemy powiedzieć o GROMie, że wyszkolenie jest naprawdę świetne.
Problem jest w tym, że żołnierzy sił specjalnych nie da się masowo produkować;
Żołnierza po żołnierzu i bardzo dużo czasu się szkoli jednego żołnierza więc
każde odejście żołnierza z jednostki to jest duża strata. Ta wymiana w Iraku,
która była obustronna. To nie tylko to, że my pomagaliśmy GROMowi, również
bardzo dużo się nauczyliśmy od GROMu, wiele rzeczy, które musieliśmy zmienić w
naszych (amerykańskich Navy SEALs) ćwiczeniach właśnie po współpracy.
- Drago. Przeżyłeś areszt w komunistycznej Polsce, Wyjechałeś do Ameryki. Jak Twoje podejście do tej sytuacji się zmieniło? Kiedy Byłeś nastolatkiem i po tym jak dołączyłeś do SEALs'ów.
Drago – Urodziłem się w Łodzi, gdzie mieszkałem i tam się
wychowałem. To było jeszcze w czasach, gdy komuniści grasowali po Polsce.
Poszedłem do więzienia na dwa lata. Wyjechałem do Stanów Zjednoczonych w '84
roku i dostałem obywatelstwo amerykańskie w '91, wstąpiłem do Marynarki
Wojennej i zostałem przyjęty do komandosów SEALs. Tak już zostałem przez 20
lat.
- Pamiętasz tą Polskę komunistyczną i Polskę teraz. Czy nie Miałeś nigdy myśli, żeby tutaj zostać?
Drago – Nie sądzę, żeby mi się powiodło życie tutaj w
Polsce, komunistycznej Polsce. Różnica jest teraz bardzo duża. Największa
różnica, jaką ja widzę jest w ludziach. Pamiętam Polskę szarą , zatroskanych
ludzi i smutne twarze... to było bardzo nagminne, to się cały czas widziało. Ja
mam to cały czas w oczach. Teraz jak przyjechałem to Polska inna jest, jest
kolorowa. Zupełnie inni ludzie- uśmiechnięci, czasami wydaje się nawet,
beztroscy. To dobrze.
- Dużo się słyszy o treningu hell-week. Jest to faktycznie najważniejszy, najcięższy trening, czy po prostu tak media przekoloryzowały?
- Książka Brandona Webb'a „Czerwony Krąg” jest jedną z wielu publikacji pisanych przez żołnierzy. Czym ona się różni od innych?
Webb- Jeżeli chodzi o różnice to interesuje mnie takie tło,
skąd pochodzą ludzie, którzy są w jakiś sposób pociągani przez jednostki
specjalne i to starałem się opisać. Rzeczywiście jest tu dużo książek o
jednostkach specjalnych, ale one opisują jakiś cel, jakąś misję, jakiś moment,
natomiast dla mnie było interesujące co w moim życiu wydarzyło się takiego, a
miałem sporo przeciwności, że wstąpiłem do SEALs'ów. Prawdopodobnie jest sporo
podobnych ludzi, którzy właśnie są pociągani przez jednostki specjalne i w nich
się potem znajdują. W mojej książce znajdują się również opisy postaci, które
miałem okazję trenować, ponieważ zdarzyło się tak, że miałem szczęście
prowadzić najlepszą szkołę snajperów.
Drago- Ja jeszcze dodam, że ta książka jest dużo lepiej
napisana niż wiele innych książek. Ja ją sam czytałem i jest bardzo prawdziwa.
Opis hell-week czy przejście przez trening tak, jak ja pamiętam jako student a
później instruktor SEALs'ów jest bardzo prawdziwy, jest bardzo dokładny.
- Opisywałeś w książce, że byłeś nieuporządkowany, wręcz niegrzeczny. Jak podporządkowałeś się tym wojskowym zasadom?
Webb – Tak naprawdę jest to szkolenie, które w jakimś sensie
łamie człowieka, ale też pokazuje, że bardzo ważna jest praca zespołowa i są
zasady, których nie można łamać a niektóre zasady zostają złamane tak, aby
wymyślić jakieś nowe.
- Co skłoniło Was do odejścia z armii?
Webb - Prawdopodobnie
podstawowym argumentem był fakt, że mój syn osiągnął wiek pięciu lat. Chciałem
więcej czasu z nim przebywać i brać udział w wychowaniu a nie byłoby to możliwe
gdybym nie odszedł z jednostki.
Drago – To jest bardzo niebezpieczna praca i uważam, że
trzeba wiedzieć kiedy z niej odejść. To tak samo jak z bokserem- jak nie
przestanie walczyć w odpowiednim czasie to się najczęściej kończy kontuzjami
lub śmiercią. Robimy się starsi, nasz refleks trochę spada, robimy się
wolniejsi a życie naszych towarzyszy broni zależy często od naszych reakcji
więc jeżeli jestem trochę wolniejszy i trochę słabszy to ryzykuję nie tylko
swoim życiem, ale też i życiem kolegi koło siebie. Po 20 latach nadszedł czas,
żeby się pożegnać z tym stylem życia i zacząć robić coś innego.
- Co Wam pomagało w sytuacjach skrajnego wykończenia i wyczerpania?
Webb – Tak naprawdę w osiągnięciu stanu psychicznego, który
wyklucza zmęczenie, pozwala trening. Ten trening jest częścią wspólną
wszystkich jednostek specjalnych i przejścia kolejnych poziomów podczas
selekcji zarówno na początku jak i w całym okresie służby i to pozwala osiągnąć
taki stan umysłu, powstaje taka krawędź, ostry stan umysłu, kiedy trzeba skupić
się na celu. Podobnie jest w tenisie stołowym- nawet jeżeli mam tylko jedną
sprawną rękę to i tak jestem w stanie skopać ci dupę.
- Czy zdarzyły wam się jakieś śmieszne sytuacje w czasie służby?
Drago – Tego mamy bardzo wiele i najczęściej opowiadamy
między sobą. Mi się najczęściej przypomina jedna z naszych misji w Iraku, gdzie
dostaliśmy wywiad, że na podwórku domu, na który będziemy uderzali są dwa
wielkie psy więc musimy się przygotować psychicznie do tego, że trzeba będzie
te psy zabić. Czasami jak się źle trafi to jest dużo hałasu i jesteśmy wydani.
Jest ciężko i o wiele bardziej niebezpiecznie. Jeden z kolegów się wspiął na
dach budynku z noktowizorami i mówi „ Tak, widzę dwa wielkie psy, ogromne psy”.
Wszystko zaplanowaliśmy, ładunki poszły drzwi się wysadziły i podczas natarcia
patrzę i mówię „Chwila to nie jest pies, to jest krowa...”. Przez długi czas
się patrzyliśmy i śmialiśmy z tego.
Webb – Ja też miałem
śmieszną sytuację i tez związaną z psem. To był specjalnie wyszkolony pies,
pracujący w wolsku. Kiedyś ten pies wszedł do pomieszczenia i myśleliśmy, że
jest tam jakaś prawdziwa rzeźnia, coś poważnego. Są to psy specjalnie szkolone
do walki więc również bardzo niebezpieczne. Wyglądało na to że ten pies
zaciekle z kimś walczy. Pomyślałem sobie „ O cholera, co się tam dzieje” i w
końcu jak zdecydowałem się wejść, zobaczyłem psa bawiącego się wielką pluszową
zabawką.
- Jak wygląda sprawa z doborem ekwipunku przez SEALs'ów. Jest to pełna dowolność, czy macie jakieś pewne wytyczne?
Drago – W SEALs mamy pełną dowolność w dobieraniu sprzętu,
ale oczywiście nikt nie chodzi tak, jak niektóre legendy mówią czyli samurajski
miecz, tomahawki i jakieś inne narzędzia... rzucanie nożami, tego się nie robi.
Jesteśmy na tyle wyszkoleni, że rozumiemy, że różne misje wymagają różnego
sprzętu. Trzeba pamiętać, że jest nas cała grupa i gdyby komuś z nas coś się
stało to następny żołnierz musi podjąć tą broń i ją umieć operować. Jak każdy
ma zupełnie inną broń to może to tworzyć problemy. To tego stopnia mamy wolność
w dobieraniu sobie sprzętu, że nikt nam nie mówi gdzie sobie ten sprzęt
ustawiamy, że tu musimy mieć magazynki a tu musimy mieć pistolet. Ja nawet
nosiłem pistolet w kieszeni przez jakiś czas. Sam sprzęt wybieramy odpowiedni
na misję, ale najczęściej decyduje dowódca jednostki, plutonu.
Webb – Jako snajper nie lubię mieć dużo oporządzenia, mam
naprawdę mało sprzętu. Tylko to, co potrzebne. Pistolet niszę nie na pasie, nie
na nodze, ale przy piersi.
- Czy byłeś kiedyś postrzelony?
Webb – Nie. Miałem dużo szczęścia. Brałem udział w różnych
akcjach i sytuacjach z minami itp. a nigdy nie miałem żadnych uszkodzeń, nie
zostałem postrzelony. Miałem nawet taką sytuację, że helikopter, którym
leciałem miał poważną awarię chwilę po tym, jak z niego wyskoczyłem.
- Jak oceniacie wyposażenie polskich jednostek GROM?
Webb – Nie mogliśmy sobie pozwolić na działanie z
jednostkami nieprawidłowo wyposażonymi a Grom do takiej nie należy. Wymiana
między nami jest obustronna i jesteśmy wszyscy naprawdę dobrze oporządzeni.
- Brandon, Wiesz co stało się z twoim przyjacielem Chrisem Kylem. Nie boisz się, że po napisaniu książki może Cię spotkać podobny los?
Webb – Interesuję się tym. Do niektórych rzeczy trzeba mieć
dystans, ale i trzeba sobie z nimi radzić. Chrisowi bardzo zależało na
żołnierzach, którzy wracali z misji i chciał zapobiec ich problemom w
aklimatyzacji. Zginął pomagając właśnie jednemu z takich żołnierzy. Chris Kyle
nie wiedział do końca jakie problemy psychiczne miał ten człowiek. Pomagał mu,
bo był to syn nauczycielki ze szkoły, w której były dzieci Chrisa. Publikacja
takiej książki jest w pełni świadomą decyzją. Jestem świadom konsekwencji i
zagrożeń.
Z podziękowaniami dla Pani mgr. Anny Szymaniak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz