17 kwietnia 2013

10 pytań do ...Rudej

 Pierwszy artykuł z serii 10 pytań do. O życiu, pasji, fajnych dziewczynach i nowym projekcie. Dla zniecierpliwionych kolejnej edycji majówki w Bornem Sulinowie i nie tylko.
Z 10 wyszło nam 9 pytań, jeśli dobrze liczę. Niech będzie. 
Zacznijmy od przedstawienia naszej bohaterki. Ruda, czyli Samanta Burkowska. Przede wszystkim kobieta, organizatorka Operacji Borneo, zapalona militarna maniaczka i jak sama przyznaje "wariatka z którą nie da się wyczerpać tematów". Takie właśnie miałam wrażenie po zadaniu jej kilku pytań. Wciąż czuje niedosyt.
 Z resztą zobaczcie sami.



Jak zaczęła się Twoja przygoda z militariami? Czy to był od razu pociąg do samego airsoftu czy może zaczęło się na innej drodze?

Przygoda z militariami nie jest tylko moja, ale Nasza – rodzinna, czyli Ślimak mój mąż, nasza córa Irmina i ja. Trwa już (właśnie policzyłam) 10 lat i zaczęła się od wyjazdu na Zlot w Darłowie (jeszcze wtedy mieszkaliśmy w Toruniu). W sumie pomysł wyjazdu padł ze strony naszego kolegi Argusa – radiowca zapaleńca. Jako, że Ślimak lubuje się w technice wojskowej oraz w historii II Wojny Światowej,  a ja uwielbiam mechanikę pojazdową postanowiliśmy całą ekipą wyruszyć na spotkanie z wojskową przygodą. W cywilnych ciuchach z wypchanymi plecakami zapakowaliśmy się do Nissana Patrola Argusa i ruszyliśmy w drogę. Już na miejscu wielki szok 
Jakie maszyny !!!  Jaka atmosfera !!!  Jak my wyglądamy ??? !!! - porażka.
Zaczęło się bieganie po stoiskach z ciuchami i kupowanie czegokolwiek militarnego, co by się nie wyróżniać.
Wtedy poczułam, że to jest to czego zawsze szukałam, że przepadłam i uwielbiam to militarne szaleństwo. Kolejne lata, kolejne zloty militarne, szafa pełna mundurów, marzenie o super replice do munduru -  o airsofcie jeszcze mało się mówiło.
Nastał rok 2004, w którym to oprócz na zlot w Darłowie pojechaliśmy również na Zlot w Bornem. To był przełom. Zakochaliśmy się w tym mieście. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Zrobiliśmy stronę miłośników zlotu w Bornem. Zaczęliśmy pomagać w organizacji następnego borneńskiego zlotu. Zaproponowano nam, abyśmy wzięli ślub na Zlocie 2005. Poznaliśmy Qbs`a, który w trakcie zlotu organizował w Kłominie imprezę airsoftową  Qualudża. Nasz ślub zlotowy na 2000 Uczestników i czołg, Wesele na czołgowisku. Zostaliśmy w Bornem  i całe swoje serce oddaliśmy Międzynarodowemu Zlotowi Pojazdów Militarnych i organizowaniu Żandarmerii Zlotowej.

 Niedługo czeka nas kolejna impreza w Bornem Sulinowie. Skąd pomysł na zorganizowanie tych zlotów?

Pomysł absolutnie nie był mój. Szaleństwo Majowe zainicjował Decybel. Cała historia pierwszej majówki jest dłuuuga i zagmatwana. Tak w skrócie: w 2006 roku (na początku) zadzwonił do mnie Org Qualudży i poinformował mnie, że jakiś TYPEK podszywa się pod nich i chce robić zlot airsoftowy w Bornem i wprowadza w błąd nasze Stowarzyszenie (że niby on to oni). Rzeczywiście Prezes stowarzyszenia myślał, że to Qbs. Zamieszanie na całego, telefony się urywały.  Dane pochodziły z WM. (tam są jeszcze wpisy ). W końcu zadzwoniłam do „tego TYPKA“ i okazało się, że nikt się pod nikogo nie podszywa, że facet po prostu wpadł na taki pomysł i że to tylko nieporozumienie. Postanowiłam pomóc, bo pomysł był fajny.  Parę telefonów, pismo z wyjaśnieniem i prośbą o zezwolenie na imprezę i poszło.
Pierwsza Majówka ok 100 osób – deszcz jak nie padał to lał …
Druga Majówka (też organizował ją Decybel) – już ok 450 osób – piękna pogoda i minus 5 w nocy.
Trzecia Majówka – niestety Decybel tylko zdalnie mógł pomagać w organizacji. Ze względu na sytuację osobistą nie mógł być obecny. Ponaglana przez uczestników zaczęłam sama przygotowywać kolejne Majówki. I tak już robię to po raz szósty. W 2008 roku powstał mój autorski scenariusz z Sarią i Nerun, który rozwija się do dzisiaj.

Czy poza zlotami militarnymi Twoja kariera zawodowa jest głębiej z tym związana?

Tak, jak najbardziej. Organizujemy militarne wypady do lasu dla firm i szkół gdzie uczestnicy muszą posługiwać się mapą i kompasem, strzelać, ratować rannego, poszukiwać ukrytych fantów. Na zakończenie najczęściej wsadzamy ich na PTS M i mają przejażdżkę po Tankodromie. W sumie cały sezon biegam z repliką i w mundurze.


  Nie często można spotkać kobietę zajmującą się militariami tym bardziej, która zajmuje się tym zawodowo i ma o tym niemałe pojęcie. Na pewno budzi to podziw i zdumienie u mężczyzn. Jak to było na początku i jak jest teraz?

Za bardzo nie wiem co powiedzieć. Od kiedy pamiętam zawsze dla facetów byłam bardziej kumplem niż koleżanką  Taka moja natura. Teraz zdumienie budzi to tylko u cywili, którzy uważają mnie za wariatkę i nie pojmują jak to tak – że baba w mundurze biega i słuchają jej setki facetów. W środowisku militarnym myślę , że zdumienia nie ma, podziwu też nie. Jestem po prostu militarną Rudą i koniec. Robię to już tyle lat, że nikt się już niczemu nie dziwi.

Jak dziewczyny radzą sobie na strzelankach? Dorównują mężczyzną kroku czy jednak jest widoczna bariera w ich działaniach? Czy spotykają się one z dyskryminacją?

Dziewczyny radzą sobie znakomicie. To mężczyźni czasami nie potrafią im dorównać kroku .
Są bardziej wytrzymałe, konkretne i logiczne o ile tylko jest to dla nich pasją, a nie poświęceniem (bo mój ukochany się w to bawi to ja, jego mały króliczek, będę z nim za wszelką cenę – takie też się zdarzają i są prawdziwym omdlewającym utrapieniem) Babki z pasją po pierwsze są naprawdę świetnymi wojowniczkami po drugie nie pozwolą sobie na dyskryminację. To są baby z jajami, których pozazdrościć może im nie jeden facet.

 Z tego co sama zauważyłam kobiet w tym sporcie przybywa. Jak myślisz co jest takie co jednak wabi do tego dziewczyny? Chyba to nie tylko sprawa powiedzenia "za mundurem panny sznurem"?

Jak już pisałam takie "za mundurem panny sznurem" też są i jest to prawdziwy koszmar. Panienki, które mają w oczach…ich spodnie i wymagają od wszystkich panów uwielbienia i poświęcenia. Prawdziwe militarne kobiety po prostu uwielbiają ten sport. Uwielbiają adrenalinę, wysiłek (nie tylko callantetics) i działanie.
Zauważyłam, że babki, które w życiu osobistym są energiczne, wymagające i potrafią same o siebie zadbać, są w polu dokładnie takie same. Mało jest takich kobiet  - to prawda, ale jak już są to genialne i niezastąpione.


Wracając do tematu majówki 2013, czego uczestnicy mogą się spodziewać na tegorocznej edycji?


Tajemnica . Na pewno tego, że rozkazy ze sztabu będą upublicznione – tak aby każdy mógł się z nimi zapoznać. Z doświadczenia wiem, że często szwankował przepływ informacji Sztab – dowódca frakcji – żołnierz. Dlatego też w tym roku wszystkie zadania i sposób ich wykonania będą umieszczone na tablicach w obozach frakcji i na ich forach. Chcę również poprzez zrobienie paru gadżetów (wyrzutnie rakiet, bomby, stacja podsłuchowa, centrum kontroli lotów w Uralu) uatrakcyjnić całą rozgrywkę, tak aby były namacalne punkty strategiczne.

Słyszałam też o pamiętniku majówkowym. Mogłabyś przybliżyć nam ten projekt?

Będzie to pamiętnik z frontu pisany przez żołnierkę przez sześć lat. Opowiada on o całej wojnie o całym scenariuszu Saryjsko Neruńskim. Staram się nigdzie nie mówić z jakiej frakcji jest ów pisząca, bo wspomnienia i akcje frakcji są przemieszane tak, aby każdy czytający mógł znaleźć cząstkę siebie. Trzymam się tylko całości wydarzeń z danego roku. Materiały pobrane są z forów różnych Teamów, ze wspomnień nadsyłanych do mnie, z nocnych sztabowych opowieści Uczestników, z moich materiałów, które muszę całe przejrzeć .

I tak na zakończenie, kilka słów dla naszych czytelników.

Mam 40 lat. Przez ostatnich 10 zajmowałam się wraz z rodziną wszelkiego typu zlotami militarnymi. Mam w domu szafę z mundurami z 50 replik, zbieram kasę na drugą szafę i na balkonik dla staruszków o charakterze militarnym, bo wiem, że czas leci szybko, a ja z mojej pasji nie zrezygnuję.



Z podziękowaniami dla Austina, za zdolności reżyserskie oraz montażowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz