Jak to się wszystko zaczęło.
Jak wiecie, od dłuższego czasu
interesuje się militariami, jestem uczestniczką strzelanek
airsoftowych. Wybór studiów, więc nie był dla mnie żadnym
problemem. Bezpieczeństwo narodowe - mogę robić to co lubię, uczyć
się tego co mnie interesuje i czerpać same korzyści z bycia
studentką. Oczywiście wypadało by też zarobić dodatkowe
pieniądze na własne wydatki. Dlatego też postanowiłam zrobić
kilka kursów, które pomogły by mi znaleźć pracę, zaczęłam
trenować krav magę. I opłacało się.
Ochrona imprez masowych-może nie
szczyt marzeń ale dla studenta w sam raz.
Co dalej? No właśnie. Kończył się
powoli pierwszy rok studiów, wypadało by rozglądnąć się za
pracą na sezon, zarobić trochę więcej, może udałoby się
wymienić stary samochód na coś lepszego, a przynajmniej coś z
klimatyzacją, tak, zima dała mi w tym roku nieźle popalić, a
raczej odpalić- odpalić auta nie dała prawie wcale.
O możliwości odbycia służby
przygotowawczej dla studentów dowiedziałam się od znajomej z
grupy, później pracownik uczelni wkroczył na zajęciach z tą
wiadomością. I już wtedy nie miałam wątpliwości. Osoby
zainteresowane służbą zostały skierowane na spotkanie z majorem w
WKU w Poznaniu. Wszystko się wtedy wyjaśniło. Trzeba złożyć
dokumenty.
I zaczęło się latanie. To skanować,
to kserować, do zanieść, to odebrać. Ze względu na miejsce
meldunku, dokumenty złożyłam w WKU w Kołobrzegu. I tam odbyła
się kolejna rozmowa.
"Proszę się zastanowić czy
na pewno", "Czy przemyślała to Pani", "Czy nie
zrezygnuje Pani w trakcie szkolenia". Uwierzcie mi, aż zaczęłam
się zastanawiać. Ale nie miałam już wyjścia, przecież to już
postanowione. Nic mnie teraz nie może zdemotywować.
Tak więc, dostałam skierowanie na
badania lekarskie oraz na testy psychologiczne.
I zaczęło się jeżdżenie. Z jednej
strony sesja z innej zlot airsoftowy a tu jeszcze badania do
Szczecina. Tak więc kilka tygodni żyłam na walizce. Badań
oczywiście nie udało mi się zrobić w jednym dniu-ginekolog,
okulista, laryngolog, kardiolog, psychiatra, internista. Stanie w
czterech kolejkach jednocześnie nie wiele mi dało. Nie wiem czy to
dlatego, że jeden lekarz spóźnił się 2 godziny i wyszedł
godzinę wcześniej, czy przez innego, który robił sobie przerwę
na kawę co godzinę czy przez to, że w kolejkach naprawdę stały
tłumy żołnierzy. Trzeba było przyjechać kolejny raz. W drodze powrotnej w głośnym pociągu zadzwoniła do mnie jeszcze Pani z gazety i chciała abym udzieliła krótkiego wywiadu na temat całej służby, dzwoniła z polecenia z uczelni. Jakoś się udało, następnego dnia wyszedł artykuł. Chodź to zwykle ja jestem od zadawania pytań. I tak z
Białogardu do Warszawy na zlot, do Poznania na egzamin, do Szczecina
na badania, znów na egzamin i do domu. Na szczęście badania przeszłam, otrzymałam kategorię A.
Przez tydzień tyle się wysiedziałam
w pociągach, że kolejne dwa dni słyszałam jeszcze to łubudubu w
uszach.
Później już z testami
psychologicznymi nie było problemu. Powiem Wam szczerze, jeżeli
odpowiadacie na te wszystkie pytania tak jak naprawdę jest i nie
próbujecie kręcić, to na pewno wyjdzie Wam na dobre. Łatwo jest
się pogubić, jeśli chcemy trochę na ściemniać jacy to my jesteśmy
wytrzymali i rozsądni. Taką ściemę widać od razu, nie trzeba mieć
wysokich kwalifikacji psychologa czy psychiatry.